Kiedy
zaczynaliśmy remont kościoła pod wezwaniem Najświętszego Serca
Jezusowego w Słupsku napotkaliśmy nie tylko na trudności natury
technicznej. Owszem sporym wyzwaniem były dla nas raz po raz
pojawiające się „niespodzianki”, które
trzeba było konsultować z konserwatorem. Nie trzeba nikogo przekonywać,
że przedłużało to proces restauracji świątyni. Większym problemem było
przekonanie parafian do wizji zaplanowanego efektu końcowego i zakresu
prac. Zacznijmy od tego, co można określić jako kwestia światła w
kościele.
W drugiej połowie lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku w kościele
Serca Jezusowego wysiłkiem nie tylko ówczesnego proboszcza
ale przede wszystkim parafian (oni składali datki) w otwory okienne, w
miejsce przezroczystych, czy półprzezroczystych szyb,
stawiono witraże. Było to kontrowersyjne podejście do estetyki
świątyni. Owszem, wnętrze stało się bardziej kolorowe ale jednocześnie
zdecydowanie bardziej mroczne niż wcześniej. Kościoły ewangelickie, a
takim był od początku powstania nasz kościół, nie mają
w oknach witraży figuralnych. Czasami zdarzają się jako ozdobniki
motywy
roślinne i bardzo rzadko jakieś symbole religijne. Najczęściej jednak w
oknach ewangelickich kościołów umieszczano zwykłe szyby albo
szyby ze szkła, które powszechnie określa się jako
„ornamentowe”. Takie szkło było pierwotnie w oknach
naszego kościoła.
Lata siedemdziesiąte ubiegłego wieku były dla Kościoła w Polsce czasem
szczególnym. Po latach niemal otwartej wojny między władzą
świecką i duchowieństwem na wszystkich szczeblach pojawiły się
pozwolenia na budowę nowych kościołów i sal parafialnych, w
których prowadzono katechizację. Materiały budowlane,
skromne w asortymencie, stawały się bardziej dostępne niż
wcześniej. Tamte lata charakteryzowały się także
„pospolitym ruszeniem” jeśli chodzi o remonty
istniejących kościołów. Trzeba tutaj dodać, że nie było w
tamtym okresie czasu tak ścisłego nadzoru konserwatorskiego jak
dzisiaj. Dochodziło do wielu nadużyć np. w kościele będącym przykładem
gotyku nadwiślańskiego wyłożono marmurem posadzkę i dolny fragment
ścian prezbiterium a zabytkowy ołtarz zastąpiono
współczesnym tryptykiem ze srebrnej blachy. Konserwator
zabytków pogroził palcem (być może nałożył jakąś karę) a to
co zrobiono pozostało.
W naszym kościele parafialnym działo się podobnie. W latach
siedemdziesiątych XX wieku kościół nie był jeszcze wpisany
do rejestru zabytków. Nie pytano o zgodę konserwatora tylko
działano. Być może na bazie resentymentu do tego co niemieckie i
ewangelickie postanowiono wstawić w otwory okienne figuralne witraże,
które mówiąc wprost mają się nijak do stylu, w
jakim zbudowano kościół.
W tym miejscu należałoby powiedzieć jak istotną rolę odgrywa w Kościele
światło, tak w liturgii jak i w architekturze. Chrześcijanie od samego
początku używali światła podczas swoich spotkań liturgicznych, przede
wszystkim ze względów praktycznych, ponieważ miały one
miejsce wieczorem, w nocy lub nad ranem, przed świtem. Chodziło
wówczas o rozproszenie ciemności. Od początku też znano
symbolikę światła, o której mówiły teksty
biblijne. W liturgii jest owa symbolika obecna od wieku VI. Chrystus
jest światłością zapowiedzianą przez proroków (Iz 49,6; Łk
1,79). Podczas ofiarowania w świątyni Symeon nazwał Chrystusa
„światłem na oświecenie pogan” (Łk 2,32). Św. Paweł
oddaje cześć Bogu, „(...) który zamieszkuje
światłość niedostępną” (1 Tm 6,16). Pan Jezus sam siebie
nazywa światłością świata (J 8,12). Nasze dobre uczynki mają być
światłem dla świata, dla bliźnich: „Tak niech świeci światło
wasze przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca
waszego, który jest w niebie” (Mt 5,16). O symbolice światła mówili również Ojcowie
Kościoła. Na przykład św. Hieronim wspominał, że podczas czytania
Ewangelii zapala się światła na znak radości. Zapalano światła przy
grobach męczenników. Podczas procesji palono pochodnie.
Zwyczaj ten wzięto z tradycji rzymskiej. Od końca średniowiecza,
szczególnie zaś od okresu baroku, światło bardziej
traktowano jako element upiększający świątynię, podnoszący rangę
obchodzonego święta. Mniej zwracano uwagi na symboliczne jego znaczenie.
Wróćmy do tego, od czego zaczęliśmy. Założeniem restauracji
kościoła Najświętszego Serca Jezusowego jest przywrócenie mu
pierwotnej estetyki. Nie wszystko jest możliwe, bo nie pozwolą na to i
finanse i ludzie. Przyzwyczajenie podobno jest drugą naturą dlatego nie
sposób byłoby przekonać parafian do totalnej przemiany
wystroju kościoła. A jednak postanowiono „wpuścić”
do kościoła więcej światła.
Z czterech rozet znajdujących się w ścianach szczytowych kościoła
usunięto kolorowe szkło witrażowe, a jego miejsce zajęły przezroczyste
szybki z delikatnym ornamentem roślinnym w centrum. W efekcie do
kościoła wpada dużo więcej światła niż poprzednio. Łatwiej teraz
mówić o tym, że Jezus Chrystus jest światłością świata, że
światło jest konieczne do życia, że światło jest symbolem zwycięstwa
nad grzechem i szatanem. Niestety nie wszyscy tak uważają. Zawsze
znajdzie się ktoś, kto twierdzi, że to co zostało zainstalowane w
kościele powinno w nim pozostać na wieki, a każda próba
zmiany jest odczytywana jako zamach na uświeconą tradycję.
W 2016 roku w oparciu o dofinansowanie z Europejskiego Funduszu Rozwoju
Regionalnego przystąpiono do realizacji projektu „Restauracja
Kościoła Mariackiego i Kościoła Najświętszego Serca Jezusowego w Słupsku jako elementów europejskiego Szlaku
Jakubowego”.
Dofinansowanie z Urzędu Marszałkowskiego Województwa
Pomorskiego wynosi 60% wartości projektu. Bez tego wsparcia remont
kościoła byłby niemożliwy albo możliwy tyle, że nie w takim szerokim
zakresie. Wszystkie prace muszą odbywać się pod czujnym okiem
konserwatora zabytków. Właśnie temu czujnemu oku
konserwatora zawdzięczamy „rozświetlenie” kościoła.
Wypełniony światłem kościół pozostanie świadectwem
realizacji projektu i znakiem wspólnej troski Unii
Europejskiej o dziedzictwo kulturalne i religijne wszystkich
narodów zamieszkujących nasz kontynent.
Materiał został umieszczony w serwisie YouTube: